wow.
Po prostu zejdźmy to z drogi.
Teraz kilka odpowiednich komentarzy. Po pierwsze, jeśli zamierzasz wymienić melodie po Milesa Davisa, Muddy Waters, Zora Neale Hurston, a także reszty afroamerykańskiej dynastii Afroamerykańskiej Chicago, znacznie lepiej upewnij się, że melodie mogą online podnieść ich imienniki. Aby to zrobić, Jamilia Woods naprawdę badała każdy ze swoich 12 przedmiotów, a także skomponował każdą melodię, jakby z punktu widzenia tej osoby. Może to być pierwszy album R&B, który zawiera bibliografię (dosłownie – w notatkach liniowych)! Zwykle nie lubię wysyłać biznesu do Pitchfork, ponieważ ich pretensje podrażniają ze mnie bzdury, jednak ten wywiad idzie na to miejsce z tym znakomitym albumem, a także jest to doskonała lektura.
Tyle współczesnego rapu/duszy dotyczy siebie: bombastu, ujawnienia siebie, samokontroli, a także samookrotności. Nie ten album. Jasne, Pani Woods jest w każdym utworze, ponieważ jej niesamowita wysoka jakość jest typowym stylem każdej piosenki, a także jej perspektywy tego, co zrobili ci artyści, to, co kształtuje każdą piosenkę, jednak tak naprawdę chodzi o diasporę. Chodzi o utratę siebie w sztuce. Chodzi o prawdziwe, znaczące uznanie – a nie tylko krzyk lub „R.I.P.” podczas zanikania.
Istnieją występy gości innych nowych śpiewaków Jacka Spirit, takich jak Saba, a także Boogie.
Może być pytanie, że będzie to jeden z najlepszych albumów roku.
DZIEDZICTWO! DZIEDZICTWO! Jamila Woods